play_arrow

keyboard_arrow_right

Listeners:

Top listeners:

skip_previous skip_next
00:00 00:00
chevron_left
volume_up

Felieton

Czy da się nauczyć kultury słowa w dobie emocjonalnej impulsywności?

today26 marca, 2025 39 13 5

Tło
share close

Hejt – nowoczesna forma nienawiści

Jakie to znane – wystarczy, że coś nie idzie po naszej myśli, a już w głowie rozbrzmiewa głos nawołujący do użycia słów ocierających się o brutalność. Bez refleksji, bez godności, tylko dlatego, że jakaś nieokreślona siła ciśnie się na potylicę, blokując dopływ świeżego powietrza do myśli. Brak tej chwili oddechu sprawia, że zamiast zatrzymać się i przyjrzeć sytuacji, wyrzucamy z siebie słowa, które nie budują, lecz ranią.

Jak powiedział Thich Nhat Hanh: „Słowa mają moc. Mogą budować mosty lub mury.”

Internetowa bezkarność czy poligon destrukcji?

Nic tak nie niszczy relacji jak jedno, czteroliterowe słowo, które jest symbolem pogardy. Hejt, niegdyś marginalizowany, dziś panoszy się jak wirus, przenosząc się z pokolenia na pokolenie. Zaatakował nie tylko młodych, ale i starszyznę – tych, którzy powinni być głosem rozsądku, a często stają się uczestnikami tej gry na wyniszczenie. Anonimowość w internecie daje złudne poczucie bezkarności, a w rzeczywistości jest tylko poligonem doświadczalnym dla nowoczesnej wersji nienawiści.

Sokrates mawiał: „Zanim powiesz coś, co zrani drugiego człowieka, zastanów się, czy twoje słowa przejdą przez trzy bramy: Czy to prawda? Czy to konieczne? Czy to życzliwe?” Warto się nad tym zastanowić, zanim naciśniemy „wyślij”.

Natura nie hejtuje – dlaczego więc my to robimy?

Co ciekawe, w naturze trudno dostrzec hejt. Przyroda nie pogardza sobą, nie poniża, nie spala własnej harmonii. A jednak człowiek, istota tak skomplikowana i świadoma, wpada w pułapkę destrukcyjnych emocji, które kumulują się jak toksyczna maź. Czarna masa frustracji i nieprzepracowanych ran czeka na moment, by eksplodować – czasem w przypadkową osobę, czasem w kogoś bliskiego. Efekt? Nakręcająca się spirala nienawiści.

Jak hejt niszczy ofiarę i sprawcę

Poniżany człowiek zaczyna wierzyć w to, co słyszy. Powoli traci wiarę w swoje działania, popada w stres, bezsenność, niemoc. Staje się czarną kulą, gotową pochłonąć resztki własnej wartości. A hejter? Zaraża dalej. Jak wirus, który niszczy zdrowe komórki odpowiedzialne za lekkość, klarowność i konstruktywne podejście do życia.

Nelson Mandela powiedział kiedyś: „Nienawiść jest trucizną, którą pijemy, licząc, że zaszkodzi innym.” Czy warto zatruwać własne życie negatywnymi emocjami?

Konstruktywna krytyka – alternatywa dla hejtu

Przeciwieństwem hejtu jest konstruktywna krytyka. To nie słodkie poklepywanie po plecach, ale wskazanie problemu z możliwością jego rozwiązania. Tam, gdzie jest kultura, takt i troska, tam nie ma miejsca na pogardę. Trudno się tego nauczyć, jeśli samemu nie umiemy spojrzeć w lustro i z czułością powiedzieć: „Kocham cię” – do siebie, po imieniu.

Zacznijmy od siebie – czas na zmianę narracji

To nie świat jest problemem, lecz nasze postrzeganie świata. To my nie dbamy o kondycję psychiczną, emocjonalną, fizyczną. To my nie zaspokajamy swoich potrzeb i nie stawiamy granic. I choć uczę się to dostrzegać, wciąż popełniam błędy – jak każdy. Ale jeśli chcemy cokolwiek zmienić, może warto zacząć od siebie? Może warto nauczyć się mówić, myśleć i słuchać w sposób, który nie niszczy, a buduje?

Zig Ziglar miał rację, mówiąc: „Ludzie często mówią, że motywacja nie trwa długo. To samo dotyczy kąpieli – dlatego zalecamy ją codziennie.” Tak samo jak codziennie powinniśmy dbać o sposób, w jaki rozmawiamy i traktujemy innych.

Zastanów się – co wybierasz?

 

Napisane przez: Michał Chyła

Oceń

Komentarze do wpisu (0)

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola oznaczone * są wymagane