Wielki Piątek i wyzwanie
Tego dnia postanowiłem pokonać swój rekord pieszy w Anglii, wędrując z Edale przez Kinder Scout, Bleaklow Head i Black Hill aż do Marsden. 12 godzin i 40 minut – czas startu: 9:00, meta: 22:00. Trzy szczyty, każdy o wysokości około 600 metrów n.p.m. Był to dla mnie moment, kiedy musiałem zmierzyć się z własnymi ograniczeniami.
Czy zdarzyło Ci się kiedyś podjąć wyzwanie, które wydawało się niemal niemożliwe do osiągnięcia? Jakie uczucia Ci towarzyszyły?
Zmienna pogoda i walka z ciałem
Pogoda była zmienna – raz zimny wiatr, potem słońce, które rozgrzewało skórę do 12 stopni, by za chwilę znów spadła temperatura do kilku stopni powyżej zera. To ciągłe przestrojenie ciała, pocenie się w cieple, a następnie ubieranie rękawiczek w chłodnym wietrze, było próbą nie tylko fizyczną, ale i psychiczną. Herbata z cytryną była małym ratunkiem, a przygotowanie do wędrówki, które przeczytałem dzień wcześniej, okazało się trafione.
Czy masz sposoby na radzenie sobie ze zmiennymi warunkami? Jakie rytuały pomagają Ci przetrwać trudne chwile?
Znaczenie przygotowania
Dzielić się doświadczeniem z tymi, którzy wiedzą, to istotna rzecz. Praktyczne porady to podstawa w takich momentach, bo pasja to jedno, ale wiedza i przygotowanie to klucz.
Czy zdarzyło Ci się kiedyś skorzystać z czyjejś rady, która uratowała Cię z opresji?
Granice wytrzymałości
Wyprawa była trudna. Właśnie wtedy zrozumiałem, co oznacza prawdziwa granica wytrzymałości. Dla kogoś doświadczonego to pewnie byłaby byle jaka wędrówka, ale dla mnie – początkującego w górach – to była walka z własnymi słabościami. Straciłem orientację, choć nawigacja wskazywała jasną drogę. Gdy podążałem za instrukcjami, znalazłem się na grząskim terenie – torfowiska, wysokie trawy, zapadliska. Przemierzanie tych terenów wymagało nie tylko siły, ale także odwagi, by nie poddać się, gdy napotykałem przeszkody.
Czy kiedykolwiek straciłeś orientację, nawet mając wytyczoną drogę? Jak sobie z tym poradziłeś?
Wyścig z czasem
Zmęczenie narastało. Nogi puchły, a pragnienie rosło – woda stawała się cennym towarem. Czas płynął, a ja miałem tylko 13 godzin na całą trasę. Nawigacja wyliczała 12,5 godziny, ale i tak było to wyzwanie. Musiałem zdążyć na pociąg do Huddersfield, później jeszcze autobus i Uber do Normanton. W przeciwnym razie utknąłbym w górach, a po 20:00 temperatura mogła spaść do lodowatych wartości. Na szczęście zdążyłem, dosłownie 15 minut przed odjazdem pociągu. Wyczerpany, z bólem nóg, dotarłem na stację i poczułem ogromną ulgę.
„Są dwa typy ludzi: ci, którzy narzekają, że góry są za strome, i ci, którzy na kanapie z piwem w ręku analizują, jak ja mogłem się tam w ogóle wdrapać. Jedni i drudzy mają wspólną cechę – zmęczeni są tak samo, tylko ja mam w bonusie widoki.”
Refleksja po wyprawie
To, co przeżyłem, było dla mnie testem nie tylko fizycznym, ale i psychicznym. Byłem sam, z własnymi potrzebami i marzeniami o odpoczynku. Wtedy zrozumiałem, że wyprawy takie jak ta to także momenty refleksji nad tym, czego potrzebujemy w życiu, jakie granice jesteśmy w stanie przekroczyć i ile możemy dać z siebie.
Jakie momenty w Twoim życiu skłoniły Cię do największych refleksji?
Przekraczanie granic
„Dlaczego wspinacze ryzykują życie w górach?” – zapytał prowadzący program.„Oczywiste jest dla mnie, że nigdy nie był pan na szczycie” – odpowiedział przewodnik.
A choć nie jestem jeszcze na szczycie, to poczułem coś, co daje satysfakcję z przekraczania własnych granic. Jestem sobie wdzięczny, choć nie jest kolorowo to wiem, że warto. Dlaczego? Na swój sposób wędrówki są dla mnie formą pokory i pokuty. A jednocześnie pracą z ADHD. To trud ale tak już jest ze mną. A jak jest z Tobą? Podziel się proszę w komentarzu.
Zdjęcia z wyprawy znajdziesz tutaj:
https://photos.app.goo.gl/JX6rkmPPXDtdFDd66
Napisane przez: Michał Chyła
cel góry inspiracja przyroda refleksja samotność Wędrówka wiara wytrzymałość
Strona została stworzona przez Radiopodziemia24/7. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Komentarze do wpisu (0)