Wbrew wszelkim przekonaniom, istnieją sytuacje, które na pierwszy rzut oka budzą wewnętrzny sprzeciw. Słowa wpadają w uszy, rezonują w ciele i powodują dziwny dysonans – jakby napięcie w obwodach myśli. A na końcu pada to nieuchronne pytanie: Ale jak to tak? To w ogóle możliwe?
Podam przykład. Wokół mnie nie brakuje ludzi o słabej odporności, nieprzyzwyczajonych do zmiennej pogody czy drobnych niedogodności. Wystarczy, że powieje wiatr, przemoczą skarpetki albo rano poczują lekkie drapanie w gardle, a już słychać: Chyba będę chory. Co w wolnym tłumaczeniu oznacza: świat się kończy, nadchodzi apokalipsa.
Wtedy wkraczam ja – bohater w pelerynie domowych sposobów. Rzucam pewnym siebie tonem: Mam sposób! I wiem, że działa. Widzę błysk zainteresowania w oczach rozmówcy. Co to takiego? – pada pytanie. Już niemal gotowi, pełni nadziei na wybawienie. I oto nadchodzi mój triumfalny moment…
Biorę pomarańczę, odcinam wierzch, tzw. czapkę, i łyżką robię w niej dołek. Czasem pomagam sobie ostrym nożem, żeby uzyskać kształt V lub U, a nie chaotyczny krater przypominający dzieło drutu kolczastego. Następnie kroję kawałek imbiru, potem… czosnku.
W tym momencie ich entuzjazm maleje, a na twarzach pojawia się cień niepewności. Czosnek? – powtarzają z niedowierzaniem. Przecież będzie mi śmierdzieć z ust! lub po prostu: Fuj!
Ale nie daję się zniechęcić. Sieka się czosnek i imbir, wrzuca do pomarańczy i zalewa miodem. Zakrywa się całość odciętą „czapką” i czeka dwie godziny. Potem wyciska się powstały płyn – wygląda jak zwykły sok pomarańczowy, nie wzbudza podejrzeń. Ale wiemy, co w nim drzemie…
Reakcje są przewidywalne: jeszcze większy sceptycyzm, wręcz obrzydzenie. Tłumaczę więc, jakbym pomagała komuś pokonać traumę. To nic strasznego! To pyszne! Do tego całkowicie naturalne. Pomarańcza to witamina C, imbir rozgrzewa, czosnek działa jak antybiotyk, a miód to zdrowy, przyswajalny cukier. Razem tworzą bombę nuklearną przeciwko wirusowi!
Ale co widzę? Strach. Przed czym? Przed tym, co nieznane. Paradoks tej sytuacji pokazuje, jak często nasze myśli i wyobrażenia wyprzedzają racjonalne podejście.
Oczywiście – każdy ma prawo do własnych reakcji. Ale czy nie jest to po prostu abstrakcja umysłu? Lęk, który przejęliśmy w drodze ewolucji – walcz albo uciekaj – zamiast otworzyć się i spróbować. Zamiast ufać naturze, sięgamy po leki, które często jedynie tłumią objawy, zamiast wspierać organizm w walce.
Przyzwyczajamy ciało do sztucznej pomocy, zapominając, że jesteśmy częścią świata, w którym naturalne sposoby istniały na długo przed tabletkami.
Czasem wystarczy otworzyć się na to, co nieznane, zamiast kurczowo trzymać się swoich uprzedzeń. Zamiast bać się czosnku, może warto zaufać jego mocy? To nie tylko walka z przeziębieniem – to metafora tego, jak działamy w życiu.
Jakie nietypowe sytuacje nie raz ratowały Tobie życie? Zapraszam do podzielenia się w komentarzu.
Napisane przez: Michał Chyła
czosnek domowe sposoby imbir naturalne metody odporność paradoks przeziębienie strach zdrowie
Strona została stworzona przez Radiopodziemia24/7. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Komentarze do wpisu (0)